Ulgi pod choinkę, czyli zrób sobie prezent- Piotr Skwirowski 06-12-2005
Tak słabo jeszcze nigdy nie było. Jeszcze nigdy podatnicy nie mieli do dyspozycji tak małej liczby ulg podatkowych. Tym bardziej warto więc wykorzystać to, co nam jeszcze z ulg zostało
Koniec roku to moment, w którym większość z nas przypomina sobie o podatkach. - Co by tu jeszcze zrobić, żeby oszczędzić przed pazernością fiskusa jakieś pieniądze - zastanawiamy się nerwowo.
Niestety, katalog ulg podatkowych został w ostatnich latach tak
przetrzebiony, że teraz najpopularniejsze odliczenia można policzyć na palcach jednej dłoni. Minęły przy tym czasy, gdy w ramach ulgi podatkowej można było sprawić sobie prawdziwy prezent pod choinkę:
książkę, aparat fotograficzny, dyktafon czy komputer. Mimo to każdy może jeszcze wybrać coś dla siebie. A prezentem będzie zaoszczędzona dzięki uldze część podatku.
Na zaklepanie sobie ulgi podatkowej zostały nam tylko trzy tygodnie (odliczając święta). Mało, ale wystarczy. Szczególnie ważna jest w tym roku ulga remontowa, która z końcem grudnia po prostu przestanie istnieć. To ostatnia szansa, by dzięki uldze mniej zapłacić za remont.
I uratować naprawdę spore pieniądze. O tym, jak się załapać na ostatni remont z ulgą, czytaj w jutrzejszej "Gazecie Nieruchomości". Dziś piszemy o zwykłych ulgach, które jednak także pozwalają urwać fiskusowi nieco pieniędzy.
1. Ulga za darowizny - limit w górę Jeszcze do końca roku można sobie zaklepać odliczaną od dochodu ulgę za darowizny. Wiele osób zapewne skreśliło tę ulgę po tym, jak w zeszłym roku jej limit obniżono do zaledwie 350 zł. - Nie warto sobie zawracać głowy tak śmiesznie niskim odliczeniem - mówili. Rzeczywiście przy limicie w wysokości 350 zł więk-szość podatników dzięki uldze oszczędzała kilkadziesiąt złotych. Teraz to się jednak zmieniło. Zyski mogą być wyższe. A to dlatego, że w 2005 r. limit ulgi za darowizny podwyższono. Wróciliśmy do limitu procentowego. Zamiast jednak - jak to było przez lata - 10 czy 15 proc. rocznego dochodu limit ulgi to teraz 6 proc. rocznego dochodu podatnika.
Odliczaniu podlegają darowizny na rzecz organizacji działających w sferze pożytku publicznego oraz na cele kultu religijnego. Jeśli przed końcem roku podatnik dokona takiej darowizny, będzie mógł skorzystać z ulgi. Pod pewnymi warunkami.
Nadal bowiem obowiązuje przepis, który pozwala odliczyć od dochodu pieniężną darowiznę na tzw. szlachetny cel tylko wtedy, gdy darczyńca ma dowód wpłaty pieniędzy na rachunek bankowy obdarowanego. Nie wystarczy więc zaświadczenie z parafii o przekazanej jej darowiźnie.
Potrzebny jest dowód bankowy wpłaty pieniędzy na tę parafię. Ponadto w zeznaniu podatkowym za 2005 r. trzeba będzie podać nie tylko kwotę przekazanej darowizny, ale także informacje o obdarowanej instytucji (m.in. jej nazwę i adres).
Oczywiście odliczeniu podlegają też darowizny rzeczowe. Ich wartość trzeba jednak będzie przeliczyć na złotówki, przy czym pod uwagę należy wziąć wartość rynkową przekazanych towarów. Wartość tę trzeba będzie podać w zeznaniu rocznym wraz z danymi obdarowanej instytucji.
2. Darowizny z superulgą Jeśli dla kogoś 6-proc. limit ulgi za darowizny to za mało, może
pomyśleć o darowiźnie na tzw. działalność charytatywno-opiekuńczą Kościołów (hospicja, noclegownie czy stołówki dla biednych i bezdomnych). Tu odliczyć można od dochodu pełną kwotę darowizny bez żadnego limitu. W skrajnym przypadku mogłoby to być nawet 100 proc. rocznego dochodu podatnika.
Zgodę na tak wysokie odliczenie dał wiosną tego roku Naczelny Sąd Administracyjny. Dopuścił je w specjalnej uchwale. Wcześniej sprawa budziła kontrowersje. Na bezlimitowe odliczenie godziło się Ministerstwo Finansów, ale kwestionowały je niektóre urzędy i część sędziów w sądach administracyjnych. W tej sytuacji niektórzy podatnicy ryzykowali pełne odliczenie. Inni w ogóle wstrzymywali się z darowiznami.
Wątpliwości brały się stąd, że w ustawach podatkowych (o podatku
dochodowym od osób fizycznych, a także o podatku dochodowym od osób prawnych) ulga za darowizny zawsze miała górny limit. Jednak tzw. ustawy kościelne o stosunku państwa do poszczególnych Kościołów nie przewidują żadnych ograniczeń w odliczaniu darowizn na działalność charytatywno-opiekuńczą Kościołów.
Ostatecznie NSA rozwiał te wątpliwości. Uznał wyższość ustaw
kościelnych nad podatkowymi. Inaczej mówiąc, stwierdził, że każdy ma prawo odliczyć od dochodu całą kwotę darowizny na działalność charytatywno - opiekuńczą Kościołów. Tak jak jest to zapisane w ustawach kościelnych. Decyzja sędziów dotyczy Kościoła katolickiego, prawosławnego i sześciu mniejszych Kościołów, które mają w umowach z państwem zapisane ulgi podatkowe od działalności charytatywnej.
Co ciekawe, w ustawach kościelnych nie ma wymogu jakiegoś specjalnego dokumentowania superdarowizn. Nie wymagają one nawet, żeby przekazywać darowizny kwotowe na konta bankowe obdarowywanych instytucji kościelnych. A dokumentem uprawniającym do skorzystania z ulgi może być nawet zwykłe zaświadczenie o dokonaniu darowizny wystawione przez obdarowaną instytucję. Dodatkowo po dwóch latach trzeba zdobyć sprawozdanie tej instytucji z wykorzystania darowizny. Nie określono jednak wymogów, jakie to sprawozdanie ma spełniać, wiele instytucji przygotowuje więc ogólne dokumenty, w których po prostu stwierdza, ile pieniędzy, na co wydały.
Z początkiem przyszłego roku wejdą w życie przepisy, które mają to zmienić, tak żeby darowizny na działalność charytatywno-opiekuńczą Kościołów trzeba było dokumentować tak jak zwykłe darowizny. Nie wiadomo jednak, czy nowe przepisy będą skuteczne. A wszystko przez to, że wybrano dość karkołomny sposób ich wprowadzenia. Nie poprzez nowelizację ustaw kościelnych (bo to wymagałoby negocjacji i uzgodnień z poszczególnymi Kościołami), lecz poprzez zmianę ordynacji podatkowej. Ordynacja ma być w tym przypadku ustawą w pewnym sensie nadrzędną wobec ustaw kościelnych.
3. Internetowy zysk dodatkowy Podatkowa ulga za wydatki na dostęp do internetu obowiązuje od
początku tego roku. Ma stanowić dla podatników rekompensatę za
podwyżkę VAT na internet do 22 proc. Dzięki uldze od dochodu można będzie odpisać do 760 zł rocznie. To limit na jednego podatnika. Z ulgi może jednak skorzystać jednocześnie kilku członków rodziny pod pewnymi warunkami. Informację o tym znaleźliśmy w piśmie (PB5/MC-033-29-368/05), które Ministerstwo Finansów wysłało do jednej z izb skarbowych.
Przede wszystkim podatnik, który chce skorzystać z ulgi, musi ponieść wydatek z tytułu użytkowania sieci w lokalu bądź budynku, w którym mieszka. Ponadto musi mieć dowód poniesienia tego wydatku. Musi to być zapłacona faktura VAT z widniejącym na niej jego imieniem i nazwiskiem.
Ministerstwo wyciąga z tego wniosek, że "w sytuacji, gdy użytkownikiem internetu są małżonkowie i obydwoje ponoszą wydatki z tego tytułu, to aby obydwoje (do wysokości 760 zł każdy) mogli skorzystać z odliczenia, na fakturze muszą widnieć zarówno dane osobowe męża, jak i żony". To żadna sensacja. Wiadomo o tym od dawna. Ministerstwo poszło jednak dalej.
Stwierdza, że "powyższa zasada ma zastosowanie również do pozostałych domowników". I tłumaczy, że "gdyby z ulgi internetowej chciała np. skorzystać córka ww. małżeństwa, to również musi mieć fakturę dokumentującą poniesiony przez nią wydatek z tytułu korzystania z internetu".
Na podobnej zasadzie z ulgi może skorzystać także mieszkająca z nimi babcia bądź dziadek. Wtedy na fakturze za internet muszą się jednak znaleźć imiona i nazwiska trzech bądź czterech osób. Wszyscy, jeśli chcą korzystać z ulgi, muszą być przy tym podatnikami. Muszą mieć dochody, żeby mieli od czego odliczać ulgę.
No i wydatek na internet musi być odpowiednio wysoki. Chodzi o to, że dwie osoby nie mogą odliczyć tego samego wydatku. Jeśliby więc np. małżonkowie płacili 760 zł rocznie, to oczywiście mogliby obydwoje korzystać z ulgi, z tym że musieliby się podzielić odliczeniem - np. po 380 zł. Taki podział nie ma jednak większego sensu, równie dobrze całe 760 zł mógłby odliczyć jeden z małżonków.
Co innego, gdy opłaty za internet są wyższe. Jeśli jest to np. 1,5 tys. zł rocznie, to jeden z małżonków będzie mógł odliczyć 760 zł, a dla drugiego zostanie jeszcze 740 zł. Przy 2 tys. zł rocznej opłaty zostanie coś także dla trzeciego członka rodziny itd.
W swoim piśmie Ministerstwo Finansów wyraźnie zastrzega (powołując się na art. 26 ust. 1 pkt 6a ustawy o PIT), że brak imiennej faktury pozbawia podatnika prawa do ulgi. Tymczasem większość rodzin otrzymuje faktury za dostęp do internetu wystawione na jedną osobę. Jeśli chcą mieć więcej ulg, powinny zmienić umowy ze swoimi dostawcami internetu.
Niektórzy z nich twierdzą, że wymaga to zmiany umowy, a za zmianę każą sobie płacić. Inni zmian dokonują za darmo.
Na dodatkowe zyski związane z podwójnym (potrójnym itd.) odliczeniem w ramach ulgi internetowej mogą liczyć podatnicy, którzy posłuchali naszych rad i już kilka miesięcy temu zapewnili sobie dopisanie dodatkowych nazwisk na faktury za dostęp do sieci. Ci, którzy do zmiany umowy wezmą się dopiero teraz, niewiele na tym skorzystają w tym roku. Może dostawca internetu wystawi im fakturę na kilka nazwisk za grudzień, ale wstecz, za poprzednie miesiące, raczej tego nie zrobi. I tak jednak warto jak najszybciej zająć się zmianą umowy - z myślą o przyszłym roku. Ulga internetowa wszak nie znika i już teraz
można sobie zaklepać dodatkowe związane z nią zyski w rozliczeniu podatkowym za 2006 r.
4. Rehabilitacja bez ograniczeń Jest też cała grupa ulg, w przypadku których trudno mówić o
załapywaniu się na odliczenie. Chodzi bowiem o ulgi rehabilitacyjne przysługujące osobom niepełnosprawnym. Jeśli podatnik jest osobą niepełnosprawną i ma potwierdzające to orzeczenie, może korzystać z wielu ulg za wydatki, które ponosi po to, by choć trochę poprawić swoją sytuację życiową. Chodzi przy tym nie tylko o wydatki związane z leczeniem czy rehabilitacją, ale także te na dostosowanie domu czy mieszkania do potrzeb niepełnosprawności (m.in. podjazdy, specjalne uchwyty). Większość ulg rehabilitacyjnych nie ma limitów. Jeśli jednak osoba niepełnosprawna płaci dużo za leki, które stosuje zgodnie z zaleceniem, to w tym roku może sobie odliczyć nadwyżkę wydatków ponad kwotę 100 zł miesięcznie. Oznacza to, że jeśli na leki wydaje np. 200 zł miesięcznie, do odliczenia będzie miała 100 zł (za każdy miesiąc) - to różnica między kwotą wydatkowaną na lekarstwa a limitem ulgi.
Limity do 2280 zł (odliczenie od dochodu) mają także ulgi za wydatki na opłacenie przewodników osób niewidomych, utrzymanie przez osoby niewidome psa przewodnika i używanie własnego samochodu osobowego na potrzeby związane z przejazdem na zabiegi leczniczo-rehabilitacyjne.
Większość wydatków na cele rehabilitacyjne, jeśli mają być odliczone, trzeba udokumentować (nie dokumentuje się np. wydatków na utrzymanie przez osoby niewidome psa przewodnika). Chodzi o różnego rodzaju dowody poniesienia tych wydatków, a więc rachunki, faktury czy bilety (w przypadku przejazdu tzw. środkami transportu publicznego, np. na turnus rehabilitacyjno-usprawniający).
5. 1 proc. podatku - już można daćNa koniec kilka słów o odliczeniu, które ulgą tak naprawdę nie jest, bo nie zyskujemy na tym żadnych pieniędzy, ale... Zgodnie z ustawą o podatku dochodowym od osób fizycznych każdy podatnik może przekazać 1 proc. swojego rocznego podatku na organizację pożytku publicznego. Sam wybiera organizację, sam oblicza kwotę stanowiącą 1 proc. swojego rocznego podatku. Informacje na ten temat podaje swojemu urzędowi skarbowemu w zeznaniu rocznym.
Do tej pory 1 proc. podatku można było przekazywać organizacjom
pożytku publicznego dopiero po zakończeniu roku podatkowego. Zgodnie z tegorocznymi przepisami można to robić już w czasie roku podatkowego, od momentu zakończenia akcji składania zeznań podatkowych za poprzedni rok, czyli od początku maja. W efekcie ktoś, kto przekaże 1 proc. tegorocznego podatku jeszcze przed końcem tego roku, będzie to sobie mógł uwzględnić w rocznym zeznaniu podatkowym, a fiskus zwróci mu przekazane pieniądze (oczywiście tak jak w latach poprzednich na przekazanie 1 proc. można się też zdecydować po zakończeniu roku, ale przed złożeniem zeznania podatkowego za 2005 r.).
Wiele osób ciągle nie przekonało się jeszcze do obdarowywania
organizacji pożytku publicznego małą cząstką swojego podatku. Jakoś nie dociera do nich, że dzięki temu same decydują, na co pójdzie część ich pieniędzy. A przecież jeśli nie zdecydują się na darowiznę, pieniądze nie zostaną w ich kieszeniach - zabierze je fiskus, i to państwo zdecyduje, jak je wydać.
Sporo winy leży tu prawdopodobnie po stronie skomplikowanych zasad przekazywania 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego. Otóż decyzja o przekazaniu 1 proc. oznacza, że wokół własnych podatków trzeba trochę pochodzić. Potrzebne będą dodatkowe wyliczenia - trzeba wyliczyć kwotę stanowiącą 1 proc. rocznego dochodu (jeśli darowiznę chcemy przekazać przed końcem tego roku, kwotę tę trzeba oszacować).
Potem trzeba wybrać organizację pożytku publicznego, którą chcemy obdarować. I najtrudniejsze: pieniądze trzeba wyciągnąć z własnej kieszeni i wpłacić je na konto bankowe wybranej organizacji. Fiskus zwróci je najdalej w trzy miesiące od złożenia zeznania rocznego.
Znacznie łatwiejszym rozwiązaniem z punktu widzenia podatników byłoby wprowadzenie zasady, że wskazują oni w zeznaniu rocznym organizację, której chcą przekazać 1 proc., a całą resztę - przede wszystkim przekazanie pieniędzy - wykonuje za nich fiskus. Na razie jednak organizacje pożytku publicznego nie mogą przekonać rządu i parlamentu do takiej zmiany przepisów.
Nie udało im się też zachęcić nowego rządu do szybkiej zmiany
przepisów, która umożliwiłaby podatnikom prowadzącym działalność
gospodarczą i rozliczającym się według liniowej, 19-proc. stawki PIT przekazywanie 1 proc. podatku na rzecz organizacji pożytku
publicznego. Brak takiej możliwości rzecznik praw obywatelskich
zaskarżył już do Trybunału Konstytucyjnego, ale organizacje pożytku publicznego miały nadzieję, że przekonają nowy rząd do tego, by nie czekając na wyrok, szybko zmienił przepisy. Nic z tego. I jeszcze jedna ważna uwaga. Przekazanie 1 proc. podatku organizacjom pożytku publicznego nie odbiera podatnikom prawa do skorzystania z ulgi za darowizny.
Piotr Skwirowski