Szkoła do naprawyPolska szkoła do idealnych nie należy. Ba. Śmiało można powiedzieć, że wad ma co niemiara i najlepiej byłoby przeprowadzić jej gruntowną reorganizację. Czy zapowiadana za rok rewolucja przyniesie zmiany na lepsze? W opinii uczniów, nauczycieli i rodziców, było, jest i niestety wciąż będzie źle.
W ubiegłym miesiącu poprosiliśmy Was o przesłanie zażaleń i propozycji zmian, jakie chcielibyście skierować do ministerstwa edukacji. Otrzymaliśmy mnóstwo mali, zarówno od obecnych, jak i byłych uczniów, ich rodziców oraz nauczycieli.
Z ogromu propozycji i żalów wybraliśmy te, które powtarzały się najczęściej i które naszym zdaniem oddają kondycję naszego systemu edukacji.
Nieśmiało zakładaliśmy, że wśród potoku listów „na nie”, znajdzie się choć parę takich, które zwyczajnie pochwalą polską szkołę. Niestety. Nie przyszedł ani jeden mail pozytywny.
Nie dziwi, że o zmiany proszą uczniowie. Trudno przecież stworzyć taki system nauczania, który zadowoli każdego ucznia, a mało kto lubi się uczyć. Gorzej, że narzekają też coraz częściej nauczyciele i nie są to tylko utyskiwania na wysokość (a raczej marność) zarobków. Pedagodzy dostrzegają luki w systemie i często wymieniają te same problemy, które na co dzień nękają uczniów. To już cokolwiek niepokojące.
Warto podkreślić, że niemal wszystkie listy zawierały konstruktywne uwagi, propozycje konkretnych zmian (mało kto narzekał dla samego narzekania), a z drugiej strony często kończyły się skwitowaniem, że zapewne do żadnych zmian i tak nie dojdzie. Uczniowie są zwyczajnie zrezygnowani, a powszechne zniechęcenie niestety nie wpływa dobrze na poziom wyedukowania.
Przyjrzyjmy się bliżej szkolnym bolączkom.
Nauczyciele widzą swoje wady
Pedagodzy zwracają głównie uwagę na niekompetencję swoich kolegów oraz krytykują niską jakość podręczników, które nie tylko, że nie przekazują dobrze wiedzy, to jeszcze często zawierają błędy.
Doskonale zdają sobie sprawę z faktu, że program jest zdecydowanie przeładowany, ale cóż, trzeba go przerobić.
Dlaczego przyszłość naszego państwa kształtują poprzez edukację dzieci byle jacy ludzie? Bo system jest nastawiony na ilość a nie na jakość (każdy przecież musi skończyć gimnazjum, liceum, studia; wykształcenie to cześć świadczeń socjalnych) - z jednej strony, z drugiej zaś - zarobki są tak niskie, że nie ma naturalnej selekcji kandydatów do zawodu. O pracę ubiega się niewiele osób, z marnymi często kwalifikacjami, wolne miejsca są i będą, więc się je zapycha.
Piszę to jako młody nauczyciel (3 lata stażu) przedmiotów informatycznych w Opolskim Elektryczniaku.
Piotr Dworaczyk
Piszę nie jako uczeń, ale jako były nauczyciel. (…) Od klasy zerowej zajmowałam się wnuczkiem. Miałam okazję śledzić realizację programu nauczania, zestawy podręczników, ćwiczeń itp. W matematyce bezwzględnie brakuje miejsca na analizy zadań, rysunków pomocniczych, zapisów w postaci kolumn (np. działania łączne). Torba - plecak dziecka bardzo obciążony, do tego worek z kapciami, worek ze strojem na basen... Mnie było ciężko to nosić, nie mówiąc o kręgosłupach maluchów. Ponadto uważam, by dobrze realizować realizację wiązania wiedzy z różnych dziedzin trzeba być niezłym specjalistą. Niekiedy występuje ewidentny bałagan w podawaniu wiedzy...."mydło i powidło"! (…) Typy zadań w podręcznikach nie są uporządkowane.... Dlatego dobry metodyk sobie z tym poradzi.
Natomiast "młody" nauczyciel, sztywno trzymający się tych nieudolnych podręczników doprowadza do niskiego poziomu. (...) Och!!!!! Co się stało? Można by napisać tom o nieudolności aktualnego szkolnictwa.
Anna
Uczę 39 lat fizyki. Byłem 7 lat nauczycielem doradcą. Statystycznie wychodzi na to, że jestem od długiego czasu liderem w przygotowywaniu uczniów do konkursów przedmiotowych. (…) To wszystko zawdzięczam pracy ponad siły i motywowaniu uczniów, żeby zechcieli przyjść na dodatkowe zajęcia. Fizyka jest trudna i wymaga ciągłego ćwiczenia umiejętności poprzez permanentne zadawanie pytań i rozwiązywanie zadań, że o porządnym zbadaniu zjawisk i opanowaniu teorii nie wspomnę.
Istota problemu tkwi w wielu kwestiach. Po pierwsze jest za mało godzin w cyklu na fizykę jako przedmiot doświadczalny. (...) Potem przez dwie trzy lekcje trzeba rozwiązać pod kierunkiem nauczyciela sporo zadań. (...) Wyposażenie pracowni w zestawy multimedialne, widoczne i sprawne pomoce naukowe, to też warunek konieczny, co w obecnych czasach jest marginalizowane, bo jak się ma nauczyć na jednej lekcji teorii, wyjaśnić zjawiska i do tego zrobić doświadczenia i zadania, to przerasta możliwości i nauczyciela i ucznia. (…) Niektórzy znawcy dydaktyki przedmiotu uważają, że nauczanie fizyki obecnie przypomina cyrk albo sen wariata.
To co było np. w klasie I-szej może być na egzaminie. A skąd to ma uczeń pamiętać? No chyba, że znajdziemy czas, na ciągłe powtarzanie, tylko kiedy jak zrealizować program to cud, a i tak kilka miesięcy ucieka, bo egzaminy są zwykle już w kwietniu. To kiedy te powtórki robić?
Moim zdaniem ciekawe zadania typowe i trudniejsze powinny zostać omówione i rozwiązane na portalach. A potem winny być zestawy do samodzielnego rozwiązania z podaniem wyników w odpowiedziach. (...)
Najrozsądniejszym wyjściem byłoby wg mnie modernizowanie procesu dydaktycznego tak, by tworzyć klasy - miłośników nauk .....a to humanistycznych, a to matematyczno-fizycznych i w ramach innowacji przydzielać im dodatkowe godziny na rozwój. No bo po drodze giną talenty artystyczne, sportowe, o inklinacjach matematycznych itp. zaś w szkole uprawia się jednakową dla wszystkich papkę. Robiąc tym samym ogromną szkodę, tym, co mogliby się rozwijać o wiele szybciej, ale w konkretnej dziedzinie.
Czesław Chyła
Rodziców nikt nie słucha
Co zrozumiałe, troszczą się oni przede wszystkim o zdrowie swoich dzieci, zarówno to fizyczne, jak i psychiczne. Słusznie zauważają, że mają one tak dużo zadań domowych, że na pielęgnowanie życia rodzinnego nie ma już w ogóle czasu. Dzieci są przemęczone, a w
dodatku większość z nich w przyszłości będzie mieć problemy z kręgosłupem, bo na co dzień uginają się pod tornistrem, który mieści w sobie tonę podręczników. Podręczniki zresztą kosztują majątek, a kupić je trzeba. Narzekają też na współpracę z nauczycielami, a raczej jej ewidentny brak.
Nauczyciele zwalają na dzieci masę nauki i pracy domowej, zabierając dziecku i rodzicom czas jaki powinni spędzić razem z dziećmi zapoznając je z innymi aspektami życia, wypoczywając i realizując swoje dodatkowe zainteresowania - cierpi na tym życie rodzinne i psychika przepracowanych dzieci i rodziców.
Niki
Wkurzają mnie stopnie z zachowania, bo to żadna ocena. Obecnie moje dziecko zdało do piątej klasy, po jasnej przejrzystej ocenie opisowej miałem cyferki. Syn przeżywał strasznie pokonanie progu.
„To jak obuchem w łeb.”
Ewa
Jak ktoś lubi śpiewać, a nie cierpi malować - to po co go zmuszać (powinny to być przedmioty do wyboru). Małe dzieci noszą ciężkie tornistry, a potem wszyscy płacimy za leczenie kręgosłupów (wystarczyłoby, gdyby w szkole były podręczniki, a swój dziecko miałoby w domu). WF i spocone dzieci na różnych przedmiotach (powinny mieć WF jako zajęcia popołudniowe, do wyboru różne dyscypliny).
Danuta M.
W polskiej edukacji dzieje się wiele złego i chciałbym o tym napisać.
1. Za dużo przedmiotów.
Wątpię, czy choć 10% dzieci wykorzysta w przyszłości całą wiedzę nabytą w szkole, otóż po co architektowi znać skład procentowy moczu myszy albo po co mikrobiologowi znajomość zdań podrzędnie i współrzędnie złożonych?
Dzieci mniej więcej w wieku gimnazjalnym powinny same wybrać drogę, którą chcą iść, a nie wkuwać, bo to nie jest nauczanie, tylko nauka tego co na pewno nie przyda nam się w życiu.
2. Nieciekawy sposób nauczania
Nauczyciele każą starszym dzieciom i młodzieży wkuwać na pamięć regułki, daty, które i tak po miesiącu zapominają, więc jaki jest sens takiego nauczania, skoro nauczyciele nie uczą dzieci. W wielu innych szkołach (poza granicami naszego kraju - oczywiście) naucza się:
a) poprzez zabawę
b) mieszając wiedzę z wszystkich przedmiotów
3. Za dużo opasłych tomisk podręczników
Jak wiadomo nie dość, że wycinka lasów to i na dodatek deformacje kręgosłupa itd.
4. Bezsensowność i duża ilość prac domowych
Według zebranych przeze mnie informacji na całą 25 osobową klasę, prace domowe regularnie odrabiają 2-3 osoby, reszta od nich ją spisuje, często wbrew ich woli, także i tu ucieka sens zadawania lekcji do domu.
Mateusz
Część zajęć prowadzona na korytarzach. Brak warunków i zwyczaju brania pryszniców po lekcjach wf - daje to wspaniałe efekty zapachowe na pozostałych lekcjach (wychowanie fizyczne często jest na początku zajęć w danym dniu), pozwala też wyrobić „prawidłowe” nawyki higieniczne na całe życie co odczuwamy potem bardzo boleśnie w naszym kraju.
Wojciech
1. Wyprowadzić religię ze szkół, a odzyskane pieniądze przeznaczyć na zajęcia pozalekcyjne, kółka zainteresowań, zajęcia logopedyczne, itp. Ocena z przedmiotu nieobowiązkowego nie może liczyć się do średniej.
2. Miesiąc wakacji zimą, miesiąc wakacji latem. Nie trzeba będzie przez miesiąc zimowy zużywać tak dużo energii elektr., ogrzewać pomieszczeń.
3. Niech nauczyciel klas I-III, będzie wychowawcą tych samych uczniów w klasach IV-VI - oczywiście wychowawcą, nie nauczycielem. Zapobiegnie to kłopotom wychowawczym, jakie uczniowie zaczynają stwarzać po rozstaniu z pierwszym nauczycielem, który zna ich doskonale.
4. Przywrócić oceny cyfrowe w nauczaniu początkowym. Ocena opisowa nie sprawdza się. Rodzice muszą mieć jasny, konkretny obraz postępów dziecka, a dziecko niech cieszy się z piątek.
5. Dać szkole możliwość kierowania uczniów sprawiających trudności wychowawcze oraz mających trudności w nauce -na badania pedagogiczne i psychologiczne bez zgody rodziców.
6. Podnieść nauczycielom pensje żeby nie byli tacy sfrustrowani i mogli normalnie żyć.
7. Wprowadzić tygodniowe prace domowe.
8. Okroić program nauczania z j.polskiego i historii. Zmniejszyć liczbę obowiązkowych lektur. Zwiększyć częstotliwość samodzielnych wypowiedzi pisemnych i ustnych na tematy interesujące dzieci i młodzież.
9. Wprowadzić obowiązek organizowania przez szkoły GIEŁDY PODRĘCZNIKÓW w tygodniu poprzedzającym zakończenie roku szkolnego. Uczniowie będą mogli kupić tanio podręczniki.
10. W klasie powinno być nie więcej niż 20 uczniów , podniesie to jakość i efektywność nauczania
vorsz
Kontrola pracy nauczycieli, sprawdzanie powiązań. W szkołach są "klany", dyrektor jest mało władny, ponieważ przy wyborze dyrektora głosy liczą się również nauczycieli. Nauczyciele latami są w jednej szkole. Jeden nauczyciel nauczy inny nie. Jeśli uczniowie nie otrzymywaliby odpowiednich ocen z danego przedmiotu, nauczyciel powinien być zwolniony. (…) Nauczyciele zaniedbujący młodzież powinni odchodzić z hukiem, ponieważ stracony czas i zmarnowane lata dla ucznia tez coś znaczą.
W szkole dochodzi do sytuacji, w których rodzice nie mają nic do powiedzenia. Nauczyciele są do tego stopnia "ważni" że nie usiądą z rodzicami, uważają ich za niedouczonych, nie współpracują razem. Po wywiadówce wszyscy uciekają ze szkoły. Ten rodzic, który dyskutuje lub chce coś zmienić, podpowiedzieć, uchodzi za niedobrego, a wszystko odbija się na jej dziecku.
Dzieci spędzają w szkole bardzo dużo czasu. (...) Z rodzicami są zaledwie parę godzin. Z rodziną jest się niewiele, a cały wpływ na wychowanie ma szkoła.
Podręczniki są niedostosowane do zajęć lekcyjnych. Po co nauczyciele tracą czas na dyktowanie tego co jest w książce do zeszytu. Po co te zeszyty?

W książkach jest za bardzo obszernie opracowany materiał. Dzieci się tylko zniechęcają. (…) Wiadomości powinny być zwięzłe i jak najprostsze, ujęte dla dzieci w ich języku, w ich terminologii. Dziecko musi co chwilę sięgać do słownika i czytać co oznacza dane słowo. Dzieci młodsze nie mają tak rozbudowanej terminologii. Wszyscy wiemy, że nikt nie będzie czytał w gazecie artykułu który ma, np. 5 stron. Sama wielkość nas odstrasza.
Nauczyciele powinni się zastanowić jak współpracować z uczniami, z młodszym rodzajem ludzkim. Szkoła to nie szablon, nauczyciel musi wiedzieć, że odpowiada za tysiące ludzkich istnień i od niego zależy czy nauczy na prawych obywateli czy nie. (…)
Jagoda
Dzieci chcą się uczyć!
Błędna jest opinia, że z punktu widzenia młodzieży najlepiej by było, gdyby szkoła w ogóle nie istniała. Uczniowie chcą być jednak traktowani jak partnerzy i pełnoprawni członkowie dyskusji.
Wśród uwag od uczniów najczęściej przewija się temat matur (a w szczególności nieszczęsnej, obowiązkowej matematyki), zbyt dużego przeładowania programu szczegółami do wyuczenia i zbyt dużą liczbą godzin lekcyjnych. Szczególnie niepopularne są testy, uczniowie słusznie zauważają, że mają one na celu "odmóżdżanie" - ścisłe trzymanie się klucza zabija myślenie i indywidualność. Co ciekawe, młodzież podkreśla, że nauczyciele są słabo opłacani i że należy to zmienić, choć z drugiej strony doskonale widzi, że sporo pedagogów nie ma, nie tylko wystarczającego przygotowania teoretycznego, ale też praktycznego - nie potrafią pracować z młodzieżą.
Bardzo cieszy, że uczniowie skarżą się na nierealizowanie programu historii – narzekają, że pomija się historię współczesną, a za mało skupia się na historii Polski. Widać, że młodzi ludzie chcą poznać swoje korzenie, a szkoła im tego nie ułatwia. Mierzi ich też zbyt duża ilość zajęć domowych. Postulują też zmiany, które nie dotyczą samego programu – lepszy monitoring w szkołach, dłuższe przerwy środku dnia (skoro lekcji jest tyle, trzeba też odpocząć).
Uważam, że przedmiotów jest w sam raz. Nie można mieć też za mało, bo wtedy nie wynosiłoby się żadnej wiedzy ze szkoły. Jednak w wielu przypadkach materiał jest zbyt szczegółowy. Trzeba jasno podzielić co jest podstawą, co jest rozszerzeniem, a nie każdy nauczyciel robi co chce. I wtedy zależnie od profilu klasy (w szkołach średnich) realizowany będzie materiał podstawowy lub rozszerzony z danego przedmiotu. Bo bez sensu jest marnowanie czasu ucznia na naukę czegoś, co jest mu niepotrzebne.
Trzeba zrobić porządek z podręcznikami, w których jest mnóstwo błędów i układ zupełnie nie zgadza się z tym, co jest po kolei w materiale, dlatego trzeba skakać po tych książkach. Jeden temat na str. 20 drugi na 120 i miej tu cierpliwość.
Lepszy rozkład lektur z polskiego. Nie może być tak, że w jednym roku są trzy lektury, a w drugim 15, bo niemożliwym jest przeczytanie ich wszystkich w tak krótkim czasie. I przez to kręci się wszystko związane ze streszczeniami, ściągami itd.
Licealista
Bardzo się cieszę, że w końcu znalazłam adres, pod który mogę wysłać swoje uwagi na temat polskiej oświaty. Sama jestem uczennicą II klasy liceum ogólnokształcącego i z przykrością muszę stwierdzić, że polska oświata wcale nie jest na tak dobrym poziomie jak niejednokrotnie można było przeczytać w prasie i Internecie. Przede wszystkim w szkołach ponadgimnazjalnych jest za dużo godzin tygodniowo. 9 a czasami nawet więcej godzin lekcyjnych dziennie jest dla ucznia bardzo męczące. Chcąc pokazać problem przedstawię swój rozkład dnia w roku szkolnym:
1. Rano wstaję o godz. 5:35, gdyż autobus do szkoły mam o 6:40,
2. Lekcje rozpoczynam o godz. 8:00 a jeżeli mam na później o godz. 8:50,
3. Mam zwykle 8 albo 9 lekcji i często są tak dobrane, że są same ścisłe lub huumanistyczne, żadnych "luźniejszych".
4. Ponieważ mam od swego domu do szkoły odległość 40 km muszę poświęcić dziennie na jazdę autobusami ponad 2 godz., do domu wracam od razu po szkole i jest to godz. 17:15.
5. Zjem obiad i 15 min poświęcam na odpoczynek, ok. godz. 18:00 zaczynam naukę (i tu jest problem - mając na drugi dzień te same przedmioty co w dniu obecnym, muszę nie tylko z nich nie tylko zrobić pracę domową ale także opanować przerobiony materiał). Na lekcjach bardzo dużo materiału się przerabia, więc licząc, że na drugi dzień mam 4 te same przedmioty co w dniu dzisiejszym to na odrobienie lekcji potrzebuję ok. 2 godz. Więc mamy już godz. 20:00, a na naukę z 4 przedmiotów potrzebuję ok. 5 godz. Tzn., że powinnam iść spać o 1:00 w nocy?


? A na drugi dzień ponownie wstać o 5:35? Nie wspomniałam jeszcze o innych przedmiotach, które są w następnym dniu... Niestety mój organizm w ciągu 10 miesięcy takiego wysiłku i psychicznego i fizycznego nie może znieść...
Przykre jest to, że nauczyciele nie rozumieją tego, iż uczniowie faktycznie nie mają czasu na to aby zrobić zadanie i dlatego odpisują. (…) Nie wspomniałam jeszcze o popołudniowym systemie nauczanie, gdzie uczniowie przyjeżdżają do szkoły o godz. 13 a wychodzą po 18... BEZ KOMENTARZA... a kiedy uczeń ma czas na odpoczynek i swoje hobby, które nie zawsze może rozwijać w szkole?

Ludzie!!! Zastanówcie się czy do polskich szkół chodzą ludzie czy roboty!!! (…)
Dorota
Uważam, że powinien być monitoring w każdej klasie dla zwiększenia bezpieczeństwa (Tak naprawdę kamery są na korytarzach, a w mojej szkole niejednokrotnie dochodziło do jakiegoś pobicia w klasie, gdzie kamery już nie ma).(…) Nauczyciele powinni mieć większe wynagrodzenie i powinni pracować mniejszą ilość godzin (wiadomo, zmęczony nauczyciel to zły nauczyciel).
Powinna być jedna przerwa, która wynosi 30 min. (można wtedy spokojnie i bez pośpiechu zjeść, skorzystać z toalety, kupić coś w szkolnym sklepiku). Reszta przerw po 10 minut.
Szkoła powinna uczyć nas tolerancji dla innych religii, kultury, orientacji seksualnych, koloru skóry,innego pochodzenia. Powinien być ktoś, kto doradzi nam w 2 klasie LO albo w 3 Technikum, jakie wybrać przedmioty na maturę żeby ją zdać i dostać się na wymarzone studia. Kto doradzi jak uczelnia była by dla danej osoby najlepsza.
hugo88
Paradoksalna matura. Temat rzeka. Jak mogą istnieć błędy w arkuszach maturalnych?! Dlaczego nie zawierają one pytań odwołujących się do wiedzy zdobytej w szkole? Jak mogą się pojawiać błędy w ocenianiu?!
Dlaczego na wypracowaniu z języka polskiego trzeba realizować jakieś punkty? Wypracowanie które nas ogranicza. Brawo, o to właśnie chodzi - ograniczyć nas. Wypracowanie w starej maturze dawało większą swobodę. Tu musisz domyślić się jakie kropki dał ktoś kto układał i czy akurat je zrealizujesz. Paranoja. Błędów jest więcej, ale aż wściekłość mnie bierze gdy to piszę.
Maturzystka
Tak na prawdę główną wadą systemu edukacji w Polsce są nauczyciele, którzy nie potrafią zainteresować ucznia przedmiotem, nawet tym, który jest w danym profilu rozszerzony, więc w jakimś stopniu z pewnością interesuje uczniów. Odnoszę wrażenie, że nie zależy im na tym, żeby czegokolwiek nauczyć młodsze pokolenie, liczy się tylko, że "odbębnią" swoje i pojadą do domu. Bo czy zdanie "takiej bandy idiotów to ja w życiu nie widziałam, z wami nie ma sensu w ogóle pracować" może kogokolwiek zachęcić do nauki? Przecież ci wszyscy "idioci" idą do szkoły, żeby się czegoś nauczyć, bo skoro i tak będę siedziała w tej ławce te 45 minut, to co mi szkodzi? D.
W szkole przeszkadza mi materiał, który przerabiamy, jest go po prostu za dużo. Dlaczego my mamy uczyć się o konstytucji Stanów Zjednoczonych, skoro Amerykanie nie wiedzą nawet gdzie leży Polska. Powinniśmy uczyć się o historii naszego kraju, o Wielkich Polakach. Historia Polski zazwyczaj w książkach jest na końcu. I nigdy nie przerobi się tego materiału do końca. Przeszkadza mi także lekceważenie lekcji wychowania fizycznego. Skoro 95% osób na lekcji wych. fizycznego, nie potrafi wykonać najprostszych ćwiczeń. Już nie wspomnę tu o bieganiu. Kondycja młodzieży jest po prostu porażką. Wszyscy twierdzą, że nie przyda im się to w przyszłości. Ale to nie ja będę musiała w przyszłości co chwile się zatrzymywać, wchodząc po schodach.
Uczennica I klasy LO
Dorośli nie przynoszą zadań domowych z miejsca pracy! Wracając do domu liczą na odpoczynek po ciężkim dniu, na to samo chcielibyśmy liczyć my, uczniowie...
Ewa