Szkoła nie musi być straszna Grażyna Czetwertyńska* 06-05-2006
Słusznie martwimy się, że szkoła ma trudności z wychowywaniem, ale znajdowane środki zaradcze są jak herbatka z malin na poważną chorobę. A wystarczy dobra metoda i trochę entuzjazmuMateusz nie mógł się doczekać piątku. Udało mu się wypożyczyć starą maglownicę. To będzie najważniejszy eksponat na szkolnej wystawie „Stare jest piękne”. Zrobił metryczkę, będzie demonstrował, jak działała taka maglownica.
Monika nie spała prawie całą noc, następnego dnia na pokazie obrzędów weselnych Chełmszczyzny miała tańczyć polkę. Od tygodni przygotowywali imprezę. Szukali, pytali, liczyli, odtwarzali i dokumentowali - wiedzą wszystko o strojach weselnych, potrawach, dekoracji stołu
Te dzieci z podstawówki w Chełmie cieszyły się, idąc do szkoły. Tymczasem obraz w mediach jest inny: szkoła jest czymś w rodzaju nieprzyjemnej choroby wieku dziecięco-młodzieżowego. Trzeba przetrzymać, czasem się wykazać, pokonać innych w rankingu o lepszą przyszłość. Wykształcenie to szczyt górski.
Ile osób ucieszyło się, kiedy ministerstwo zapowiedziało dłuższe wakacje? Krócej w szkole, czyli lepiej. Dla kogo? Można zrozumieć, że ucieszył się dzieciak, któremu wakacje kojarzą się z morzem i nadmuchanym delfinem, ale skąd taki entuzjazm dorosłych - rodziców, nauczycieli? Po drodze Nie miałam pojęcia, że od czegoś tak nudnego jak projekt z fizyki trudno będzie się oderwać. Już samo zbieranie wiadomości wprawiło nas w świetny nastrój. W jaki sposób dawniej ludzie przechowywali złowione ryby? Dlaczego folia przywiera do żywności? Wywiązywały się różne sytuacje, często nie mogłyśmy powstrzymać się od śmiechu. Wykonywałyśmy doświadczenia, sprawdzałyśmy, czy na pewno nie popełniamy błędu. Po drodze zdobyłyśmy dużo wiedzy z fizyki, a także z chemii i historii. (uczennica gimnazjum z Lublina o projekcie „Fizyka w kuchni domowej”)
Ci spośród nas, którzy zawodowo zajmują się edukacją, muszą wykazać się przed społeczeństwem. No właśnie, ale czym właściwie? Że (zadbamy o bezpieczeństwo dzieci, • ochronimy je przed wzajemną agresją i złem świata zewnętrznego, • nie zamęczymy nadmiarem pracy, • sprawnie i - koniecznie! - tanio wyposażymy w odpowiednią porcję wiedzy, no i oczywiście • dopilnujemy, żeby wakacje były odpowiednio długie.
Najważniejsza jest wiedza, ale jak głupio się ją ocenia! Czy będzie pasowała do egzaminów, do wymagań olimpiad i konkursów przedmiotowych? Czy da przepustkę na uczelnię? Nikt nie interesuje się, czy to kucie pomoże w wykonywaniu jakiejś sensownej pracy. Czy będzie jakkolwiek przydatne przez resztę życia?
Nauka sobie, życie sobie.Uczenie się "po drodze", przy okazji obserwowania i badania świata, to pomysł na szkołę. Szkoda, że rzadko realizowany.
Kara, nagroda, odpowiedzialność "Spotkał katar Katarzynę, A PSIK!". Kichaniu nie było końca, kiedy gimnazjaliści z Obornik Śląskich wystawiali "Brzechwę dzieciom" dla niepełnosprawnych przedszkolaków.
Karolina z trzeciej klasy: Poczułam, że ja również mogę komuś dać chwilkę radości. A kiedy za rączkę wzięłam małego Piotrusia, a ten śmiało ze mną zatańczył, poczułam się dorosła. W domu ciągle powtarzają, że jestem niedojrzała... Akurat!!!
Wpadamy w panikę, ilekroć w szkole dzieje się źle. Uczniowie założyli nauczycielowi kosz na śmieci na głowę, ktoś pobił kolegę, uczennica pozowała dla "Playboya". Zwalniamy nauczyciela i za chwilę go zatrudniamy, wyrzucamy ze szkoły uczennicę i przyjmujemy ją do innej.
Nie do końca wiadomo, jakiej szkoły chcemy. Słusznie martwimy się, że szkoła ma trudności z wychowywaniem, ale znajdowane środki zaradcze są jak herbatka z malin na poważną chorobę.
Zwiększanie dyscypliny formalnej. Przeglądanie repertuaru kar i nagród zapisanych w pamięci naszych rodziców i dziadków. Surowsze ocenianie zachowania. Spoglądanie z nadzieją na szkoły ubierające uczniów w mundurki i zostawiające niegrzecznych uczniów w kozie. Szkoły katolickie jako wzór dla całej oświaty.
To nie pomoże. Coraz surowsze kary i rygory budzą agresję lub kształtują oportunistów. Każdy doświadczony pedagog wie: im bardziej nauczyciel stara się uczniów zdyscyplinować, im bardziej stawia na wymagania, chce przyłapać na błędach i nieróbstwie, tym bardziej uczniowie marnują energię na ukrywanie niewiedzy, maskowanie lenistwa, ściąganie i oszukiwanie.
A może inaczej? Może dać uczniom atrakcyjne zadania na miarę ich sił, aby mogli poczuć smak sukcesu? Zamiast opisywać im, jacy mają być, a jacy nie, zaangażować ich w projekt, w którym spróbują współpracy, a wartość pracy dla innych, także słabszych od siebie, zobaczą w oczach owego Piotrusia?Może trenować wytrwałość i odpowiedzialność, odwołując się do tego, co w nich dobre?To mnie obchodzi, chcę to wiedzieć Obserwując drzewa, nie zdawałam sobie sprawy, że porosty mogą wskazywać na stopień zanieczyszczenia powietrza. Po pewnym czasie doszłyśmy do wprawy w korzystaniu ze „skali porostowej”. Nasze kochane Drezdenko jest zanieczyszczone! Dotąd uważałyśmy, że nie mamy tego problemu. To była praca! A wysiłek zbliżył nas do siebie. (gimnazjalistka Agata o uczniowskim projekcie ekologicznym)
W działającym od wieków modelu dzieci oddawane były w ręce specjalisty - nauczyciela. Musiał dać sobie radę ze wszystkim, brał całą odpowiedzialność za kształcenie. Uczniowie ubrani w jednolite stroje, posadzeni parami w ławkach, mieli się temu poddać. Na każdej lekcji dorzucano im coś do głowy - im więcej, tym lepiej. Uczeń, który nie dawał rady, szedł "do zawodu". Inni wspinali się po szczeblach edukacyjnej kariery.
Niejeden dorosły wzdycha - a nie mogłoby tak być dalej? Niestety, nie. Taki system się nie sprawdza. Dzieci już nie te same, przynoszą do szkoły problemy, o jakich ich dziadkom i rodzicom się nie śniło, żyją w świecie internetu. Atakowane są informacjami, których nie umieją uporządkować.
Z łatwością powtórzą tekst reklamy wafelków, ale mają trudność z przeczytaniem choćby jednej szkolnej lektury. Snują się, markują uczenie się, a czasem nagle żądają wpływu na to, co się w szkole dzieje. Nie trafiają do nich argumenty, że ta męka jest dla ich dobra.
To może lepiej spytać uczniów o zdanie i tak kierować ich pracą, aby cel uznali za własny? Może pójść w kierunku szkoły, gdzie nauczyciele uczą przede wszystkim tego, jak się uczyć? Na dobrze dobranych treściach pokazują wartość wiedzy, rozbudzają zainteresowania. I przygotowują do uczenia się przez całe życie.
Tak, nauczyciel może podzielić się odpowiedzialnością z uczniem, ale musi pozwolić mu współuczestniczyć w planowaniu pracy i razem z nim ustalać kryteria oceny. Sam uczący się będzie określał, jak ma jeszcze daleko do celu. I jakiej pomocy potrzebuje.
Nauczyciel nie stara się przyłapać ucznia na błędach. Gramy do jednej bramki, drugą można z boiska usunąć.Zmiana reguł gry Pracując metodą projektów, poznaliśmy ich zainteresowania, poglądy, o których często nie mieliśmy pojęcia. Zdarzały się konflikty, ale udawało się znaleźć rozwiązania. Uświadomiliśmy sobie, jak ważny jest indywidualizm, osobowość ucznia. Sukces w szkole może być tylko wynikiem zintegrowanych działań nauczycieli, uczniów i rodziców. Tak piszą nauczyciele z gimnazjum w Koluszkach. Z uczniami realizowali projekt "Nasza mała i wielka ojczyzna".
Moich studentów, przyszłych nauczycieli, zachęcam do dzielenia się odpowiedzialnością z uczniami. Słyszę, że jestem idealistką. Nawet studentom, którzy powinni mieć świeże spojrzenie, trudno uwierzyć, że to uczeń może częściej pytać nauczyciela, niż nauczyciel odpytywać ucznia. Że uczeń może przyznać się, że czegoś nie rozumie. Bez obawy, że zostanie zganiony, ośmieszony. Że może sam oceniać swoje postępy.
O takiej zmianie reguł mówi się jednak w świecie. Raport OECD "Teachers Matter": "Od nauczyciela oczekuje się więcej niż kiedyś. Zarządza procesem uczenia się i rozwoju uczniów, współtworzy szkołę jako uczącą się społeczność, inicjuje i kontroluje proces uczenia się, odpowiada na potrzeby i ocenia postępy dziecka, daje mu informację zwrotną, która pomaga dalej się uczyć. Potrafi łączyć dziedziny i dba o spójność wiedzy z różnych przedmiotów. Pracuje w zespole nauczycieli, którzy także doskonalą umiejętności. Współpracuje z rodzicami i lokalną społecznością".
Cała wiedza o świecie Wpadłam na ten pomysł, bo chciałam pokazać uczniom, że matematyka to nie tylko nudne zadania, ale też piękno wokół nas. W projekcie „Harmonia świata” starali się zrozumieć istotę złotej proporcji, jej związek z ciągiem Fibonacciego, konstrukcje oparte na „złotej liczbie”. Poszukiwali jej w dziełach sztuki, w literaturze, przyrodzie, fizyce. Kolejne zespoły prześcigały się, aby ich prezentacja była jak najbardziej atrakcyjna dla słuchaczy: wypożyczali rekwizyty, przynosili reprodukcje dzieł sztuki, wykonywali pomiary. Rola nauczycieli ograniczyła się do wskazówek i weryfikacji materiału.
W takim kształceniu, którego przykładem jest projekt matematyczki z liceum w Gorzowie Wielkopolskim, traci znaczenie wkładanie do wszystkich uczniowskich głów jak największej liczby faktów, w dodatku identycznych. Ważniejszy staje się proces gromadzenia, porządkowania i wykorzystywania informacji. I tak zresztą od dawna nie daje się już przekazać wszystkich najważniejszych wiadomości. Zamiast tego można pokazać, że świat jest pasjonujący, i nauczyć, jak go odkrywać, jak w nim działać.
W szkole, czyli razem Co pozostawili nam Grecy? Czy starożytność może dziś zachwycać? Jaki sens ma jej studiowanie? Na takie pytania odpowiadali licealiści z Tarnowa. Nauczyciele opisują:To był wysiłek, ale chętnie go podejmowaliśmy. Efekty były więcej niż zadowalające. Uczniowie, którzy zwykle niechętnie występują na forum klasy, sprawdzają się, gdy mogą razem zaprezentować coś, czego się dowiedzieli, wiedząc, że to zainteresuje słuchaczy. Uczniowie wolą komunikować się z kolegami niż z nauczycielem. Ich prace stają się staranniejsze, gdy mają być prezentowane kolegom. Gdy nie rozumieją tego, co mówi kolega, proszą o powtórzenie. Natomiast po wysłuchaniu wyjaśnień nauczyciela często tylko udają, że zrozumieli - boją się kompromitacji, uważają, że nie mają prawa zabierać czasu nauczyciela dla siebie.
Nauczanie koleżeńskie i grupowe to nie tylko sposób na zbyt liczne klasy. Badania dowodzą, że potrafi dać lepsze wyniki niż indywidualna praca z nauczycielem.Jaka szkoła? Potrzebujemy więcej takiej szkoły, jaka wyłania się z powyższych opisów dokonań naszych "Szkół z klasą". Właśnie teraz blisko 6 tys. nauczycieli walczących o tytuł "z klasą" przedstawia sobie nawzajem do oceny projekty edukacyjne.
Zaglądając na
www.szkolazklasa.pl, skąd pochodzą wszystkie cytaty, dowiesz się też: • jak uczniowie przygotowali czwartkowy obiad ze Stanisławem Augustem, • jak zmierzyli pojemność Barbakanu, • opracowali regionalną książkę kucharską, • przygotowali kampanię zdrowego trybu życia.
Ilu z was, drodzy czytelnicy, nie wierzy, że szkoła nadaje się do polubienia, ba, do pokochania? Ilu z nas, pedagogów i metodyków, straciło tę wiarę?Któż jednak nie chciałby posyłać uczniów do szkoły, w której pracują szczęśliwi nauczyciele, dumni ze swej pracy? Widziałam nawet szczęśliwych uczniów.Najbardziej lubię, gdy uczniowie witają mnie rano z uśmiechem. Po prostu czuję, że oni nie mogą się doczekać, kiedy zaczną razem pracować. A ja będę im towarzyszyć - napisała jedna z kandydatek do tytułu „Nauczyciel z klasą”.
*Grażyna Czetwertyńska - Centrum Edukacji Obywatelskiej, Laboratorium Edukacyjne MISH Uniwersytetu Warszawskiego
„Nauczyciel z klasą”, aby uzyskać ten tytuł, musi udowodnić, że umie pracować metodą projektów, czyli dużych tematów, nad którymi pracuje zwykle grupa uczniów, zakończonych referatem, wystawą czy przedstawieniem.
Oto kilka przykładów takich właśnie zakończonych projektów: Czy Kopernik jadł pierniki?
Wokół bochenka, czyli historia chleba dla każdego.
To dorośli też byli kiedyś dziećmi?
Budżet w domu.
Mój szkolny kolega z Afryki - piękno Afryki w oczach dzieci.
Tworzymy Wielka Księgę Tolerancji.
Piramidy to ostrosłupy!
Nadzwyczajne własności zwyczajnej wody.
Podróż do Państwa Środka śladami Marco Polo.
Przewodnik po "Panu Tadeuszu".
Dookoła koła.
Nasze rodziny i przemiany w Polsce - lata 1945-2006.
Wypasiony Słownik Naszej Polszczyzny (czyli język nastolatków.)
Ugryź to, czyli zgryzoty lokalne twojego miasta.
Więcej światła - optyka i życie.
Sałatka nastolatka - książka kucharska dla nastolatków.
Land art - protest przeciwko wypalaniu traw.
Szekspiriada.
Kodeks etyczny złotych jubilatów w naszym mieście - o tradycjach kultywowanych przez seniorów.
Bocian biały - żabojad z wdziękiem.
Rośniemy i dbamy o siebie.
I jeszcze wpis uczennicy z forum internetowego "Szkoły z klasą":
No więc ów program jest naprawdę całkiem, całkiem. Dzięki niemu w szkole czuć coś świeżego. Co prawda momentami aż mi "śmierdziało" tą świeżością, ponieważ moja klasa musiała robić projekty z paru przedmiotów naraz, ale jakoś daliśmy radę. Wcześniej nie myślałam, że część nauczycieli ma takie fajne pomysły.
Ocena: Akceptuję, gratuluję.
PS: Pozdrawiam wszystkich nauczycieli. Buziaczki!
Akcję "Szkoła z klasą" od 2002 r. prowadzą: "Gazeta Wyborcza", Centrum Edukacji Obywatelskiej i Polsko-Amerykańska Fundacja WolnościGrażyna Czetwertyńska*
Gazeta.pl